Kleszcz

 

Kleszcz” to, do pewnego stopnia, nowa jakość w dotychczasowych dokonaniach literackich Krzysztofa P. Łabenda. Autor w swoich poprzednich powieściach ( Wzgórze Młynarza, Pierścionek z cyrkonią) zdążył nas już przyzwyczaić do stworzonego przez siebie świata przesyconego muzyką, smakami potraw i, w pierwszej kolejności, miłością. W „Kleszczu” jest zgoła inaczej. Jest tu, co prawda, miłość znanych nam już bohaterów powieści Łabendy: Piotra i Małgorzaty, ale ta miłość jest zdecydowanie w tle, na drugim planie. Na plan pierwszy wysuwa się tu raczej pożądanie i ma ono wiele twarzy. Znajdziemy więc w „Kleszczu” ledwie zamaskowane pożądanie, jakie trawi ułomnego Józefa Zybertowicza – tytułowego Kleszcza. Józef dotknięty jest i defektem fizycznym, i – wywodzącym się z niego pewnym niezrównoważeniem umysłowym. Ortodoksyjny wyznawca ideologii głoszonej przez partię, której zaufał, nawet nie zauważył, kiedy stał się żywym potwierdzeniem tezy, że każda ortodoksja prowadzi do patologii.

Józef pragnie niemożliwego – wieść swój żywot u boku Małgorzaty, kobiety życia Piotra Bonerskiego. Małgorzaty, którą widział ledwie kilka razy w młodości, i w której się zakochał, nazywając ja swoją Markizą Angeliką. Żądze Kleszcza, to w równym stopniu żądze mieszkającego w jego umyśle Szarego, „drugiego ja” Zybertowicza. Niedostatki, wręcz kalectwo i wywołane tym dewiacje intelektualne chce Kleszcz rekompensować sobie cudzym upodleniem, zmuszaniem innych do zaprzeczania własnemu człowieczeństwu, tak jak kiedyś Służba Bezpieczeństwa zmusiła jego, Zybertowicza, do takich zaprzeczeń.

Kleszcz”, to także opowieść o pożądaniu władzy, toczącym Mirosława Warszawskiego. Pożądaniu tak silnym, że można dla niego posłać ludzi na śmierć. Także i własnego brata. Wątek braci Warszawskich, jaki przewija się przez karty „Kleszcza” wywołuje w czytelniku dość oczywiste skojarzenia z sytuacją polityczną w Polsce w okresie, kiedy powstawał „Kleszcz” (wiosna/lato 2015r). Oczywistość tych skojarzeń można uznać za drobną niedoskonałość tej, w sumie mocno zajmującej, powieści. „Kleszcz” to książka, która zdecydowanie zasługuje na to, by ją przeczytać.