Pułapka opowiada o życiu z osobą uzależnioną od alkoholu

„Siedzę w domu, jestem uzależniona od męża i na dodatek każdego dnia boję się, żeby znowu nie zaczął pić. A przecież każdemu należy się trochę odpoczynku i wolności. Któż z nas nie miał marzeń, gdy był jeszcze dzieckiem. Pamiętam jak jeszcze w szkole podstawowej podkochiwałam się w kolegach ze szkolnej ławki. Snułyśmy z koleżankami plany na przyszłość i wyobrażałyśmy sobie siebie w dorosłym życiu. Może jestem wyjątkiem, albo po prostu ja się do tego przyznaję, ale takich planów miałam bardzo wiele. Z biegiem lat doszłam do wniosku, że właściwie wszystkie zaczęły mi się spełniać. Nigdy nie należałam do ludzi zbytnio otwartych, ani też grzeszących urodą. A jednak kiedy poznałam swojego męża z dnia na dzień zaczęłam czuć się bardziej pewnie. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale dawał mi poczucie, że jestem dla niego kimś wyjątkowym i z biegiem czasu w to uwierzyłam. Zresztą tak jest do dzisiaj”.

„Żeby przestał pić albo pił z głową i rzadziej” – mówią żony alkoholików. O tym, że takie magiczne myślenie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, wiedzą żony trzeźwiejących alkoholików. Przekonała się sama autorka książki pt. Pułapka, która to przez 22 lata borykała się z tym problemem. Mimo tego, że alkoholu już nie ma, to niestety problemy nie znikają. Czasami wręcz przeciwnie: wyłażą z kątów nowe żale i pretensje. Jak podkreślają poradniki dla udręczonych żon: problem alkoholizmu „nie siedzi w butelce”, tylko w ludziach. W ich nawykach, lękach, niezdolności do radzenia sobie z przeciwnościami życiowymi, ale także w tym, co wynieśli z dzieciństwa. I tak jak alkoholik rzucając picie, nie pozbędzie się od razu starych nawyków i sposobów myślenia, tak samo jego żona będzie w nowej sytuacji reagować jak dawniej. Żyjąc kilkanaście lat z alkoholikiem, dobrze wyuczyła się roli ofiary i będzie w niej tkwiła nawet wtedy, gdy mąż zerwie z nałogiem, odejdzie albo umrze. Oboje muszą nauczyć się życia w trzeźwości, prawidłowych relacji, mądrej miłości…